X

Gość Niedzielny – S3 #8

Ten z naprawą.

Sądząc po mojej liście znajomych na PSNie, znaczna większość userów PS4 nadal jest zachwycona Horizon: Zero Dawn – jeśli nie liczyć garstki przychlastów, którzy (jak zawsze) szarpią w Destiny 24/7. Gość Niedzielny – S3 #8, jak widać, pojawia się bez zakłóceń i to pomimo faktu, że lwią część mojego wolnego czasu pochłonął ponownie Horizon, ale tym razem był w tandemie z klasykami (Burnout: Revenge i Need for Speed Most Wanted z 2005) oraz Sunset Overdrive. Którego brak na PS4 to niepowetowana strata. Ale może wystarczy już tej prywaty, którą nabijam licznik słów – Gość Niedzielny – S3 #8 (hasztag SEO tak ważne) przynosi ze sobą wieści o potencjalnym hicie w postaci Shadow of War (SZESNAŚCIE MINUT GAMEPLAYU), kilka słów o Mass Effect: Andromeda (jak co tydzień), a także wpycha w swoje ramy kosmos zawarty w No Man’s Sky. Które powraca, zobaczymy tylko, czy w glorii i chwale, czy jednak znów zjara się w atmosferze. Dodatkowo, nie mogło zabraknąć miejsca dla Gran Turismo Sport, które dostanie betę i BYĆ MOŻE, w związku z tym, jednak łaskawie wyjdzie w tym roku. Oby. Miał być jeszcze segment o Destiny i tym, co się kryje w kwietniowym apdejcie, ale Robert mi doradził, żebym odpuścił sobie wylew jadu i może słusznie. Pohejtuję w PADcaście. O.

Wy wiecie, co jest od dawien dawna w drugim akapicie i – ku niewątpliwej radości ogółu – nic się tu nie zmienia, więc i Gość Niedzielny – S3 #8 nie będzie wprowadzał rewolucji. Odwiedźcie zatem nasz kącik na mordoksiążce, naszą kipiącą od emocji grupę na mordoksiążce, zajrzyjcie na nasz Instagram, a ponadto bezczelnie śledźcie Dawida, Roberta, Tomka oraz mnie na Twitterze. Ja sam nie korzystam jakoś mega często, ale innym podobno się zdarza. Podobno. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z poprzednim odcinkiem PADcastu, to uderzajcie w ten oto link, a głosy się odezwą. Uwierzcie na słowo, że było grubo – prawie trzy godziny gadania o newsach (niemrawo, bo w zasadzie temat ciągnąłem ja), Horizon: Zero Dawn, Switchu i Zelda: Breath of the Wild. TRZY GODZINY. Na deser spamu linkami zostaje nam jeszcze tylko nasz Patronite – kliknijcie sobie o tutaj, żeby dowiedzieć się nieco o całej akcji (która zyskała niedawno kolejny próg), zaś jeśli chcecie rzucić w nas pieniędzmi, atakujcie śmiało na naszą podstronę i rzucajcie co łaska – obiecujemy, że nawet pisiont groszy z zebranej kwoty nie zostanie przeznaczone na używki o wątpliwej legalności. Pad z Wami!

Piotrek Modzelewski: Mocno zajarany motoryzacją człowiek, który funkcjonuje dzięki herbacie i coca-coli. Nie mam ulubionego gatunku - gra po prostu musi mieć w sobie to "coś". I nie chodzi mi o The Thing wyskakujące z pudełka.

Komentarze (2)

  • Same długie gry. Gdzie te piękne czasy gdy gry trwały po 4 i pół godziny?

    • Jak to? Jeszcze 3-4 lata temu KAŻDY narzekał że gry można skończyć w 4-5 godzin przy cenach na premierę 50 dolców/euro/200zł. Nie idzie dogodzić...

Przeczytaj też