X

Z wielkiej chmury mały deszcz

 
Microsoft odkopuje trupa.

Zapowiadane na wczoraj „wielkie ogłoszenie” Microsoftu okazało się być zwykłą notką prasową o tym, że producent Xboxa przejął prawa do marki Gears of War. Informacja jest o tyle ciekawa, że jasno pokazuje brak zainteresowania ze strony Epic Games, które najwyraźniej postawiło na tej marce krzyżyk i nie pracowało nad kolejną częścią serii z myślą o konsolach nowej obecnej generacji.

Niespecjalnie mnie to dziwi, szczególnie biorąc pod uwagę słabą sprzedaż Gears of War: Judgment i fakt, że na 360-kę pojawiły się aż cztery odsłony strzelanki. Otwarte pozostaje także pytanie, co takiego, poza ulepszoną wersją Unreal Engine, miałoby się znaleźć w kolejnej części?

Microsoft najwyraźniej się nie zraża, mimo że otwarcie przyznaje o braku konkretnych planów odnośnie przyszłości serii. Wiemy za to, że opiekę nad projektem przejmie zasłużony dla marki, były pracownik Epica Rod Fergusson, zaś tworzeniem zajmie się nowe studio wewnętrzne Black Tusk Studios. Mówi Wam coś ta nazwa? Odkładając polityczne skojarzenia na bok, to twórcy tajemniczej gry szpiegowskiej, którą Microsoft reklamował na E3 w 2013 roku, w ramach chwalenia się nowymi markami dla Xboxa One.

Jeśli zaintrygował Was teaser tej tajemniczej gry, mam niestety złe wieści.

Microsoft uznał, że tworzenie nowych Gearsów jest priorytetem i zmusił studio do zawieszenia własnego projektu.

Zrobił to także w żałosnym stylu. Phil Spencer z Microsoftu, pytany o grę studia Black Tusk odpowiedział, że tak naprawdę był to tylko koncept, nad którym pracowali, by stymulować swoją kreatywność. Serio? Pomijam już fakt sponsorowania wielomiesięcznych prac deweloperów „dla zabawy”, ale przecież takimi projektami nie chwali się publicznie na E3, doliczając sobie do konta dodatkowy exclusive.

Niektórzy dociekliwi zaczęli więc przeszukiwać Internet i szybko odkopali informację prasową, która pojawiła się krótko po tym, jak studio oficjalnie zaczęło działać. Była tam jasna informacja o tym, że studio pracuje nad nową marką. Twitter Phila Spencera kolejny raz został więc zalany pytaniami, w końcu szef Microsoft Studios przyznał, że studio Black Tusk jest stosunkowo niewielkie i musi się teraz w pełni skupić na tworzeniu Gearsów.

Cóż, Microsoft nie uczy się na swoich błędach i dalej serwuje sobie marketingowe strzały w stopę. Za dużo wewnętrznych studiów nie mają, myślę więc, że można to było zrobić trochę przyjemniej dla ludzi tam pracujących. Ja z pewnością nie skakałbym z radości dowiadując się, że zamiast zupełnie nowej marki od dzisiaj pracuję nad nową częścią Gearsów, szczególnie gdyby ktoś nazwał owoc mojej kilkumiesięcznej pracy prototypem, który nie miał ujrzeć światła dziennego.

Siłą serii była postać Marcusa Fenixa. W Gears of War: Judgment go zabrakło, a gra nie odniosła sukcesu – ostatnie raporty sprzedaży mówiły o nieco ponad milionie sprzedanych sztuk.

 

Gry z serii Gears of War to kawał porządnego kodu i do dzisiaj miło wspominam przecinanie piłą Locustów, wesołe zabawy w co-opie oraz charakterystycznie turlanie się w multiplayerze. Problem w tym, że „uniwersum” GoW-a trudno postawić w jednej lidze z Mass Effectem. Historia Marcusa Fenixa była dobrym motorem napędowym na trzy części gry, pokazanie wcześniejszych wydarzeń w Judgment też wydawało się ciekawym pomysłem. Tylko co teraz?

Dla mnie ta seria jest już fabularnie martwa. Trudno wyobrazić sobie o trafienie w złoty środek pomiędzy wtórnością, a abstrakcyjnością scenariusza.

Nie narzekałbym więc, gdyby tym razem położono zdecydowanie mniejszy nacisk na tryb singleplayer. Prosta, ale trzymająca się kupy historia na 4-5 godzin? Nie ma problemu, niewykorzystany potencjał tej serii leży w multiplayerze i chciałbym, żeby na tym się skupiono.

Pewniakiem dla mnie jest tryb Hordy. W trzeciej części był co prawda ulepszony (doczekał się wtedy numerka 2.0), ale wciąż jest spore pole do popisu. Większe mapy, więcej graczy, urozmaicenie narzędzi do obrony i przeciwników – dobra mieszanka tych elementów wciąż mogłaby przyciągnąć do siebie sporo graczy. Poza tym oczywiście klasyczny multiplayer, który po najbardziej dopieszczonej jedynce cierpiał na swoje problemy. Dla mnie to wciąż król sieciowych zmagań z perspektywy trzeciej osoby i należy mu się powrót do formy w kolejnej generacji konsol.

Mimo wszystko szkoda, że prace nad nową marką musiały ulec zamrożeniu na rzecz odgrzebywania wyeksploatowanej serii. Korporacyjna obawa przed nowymi projektami zaczyna mnie już męczyć. Oby Microsoft nie zaczął podążać drogą Nintendo i naprzemiennie wydawać gier ze swoich najważniejszych serii. W końcu Forza, Halo czy Gears of War też kiedyś miały swoją pierwszą część. Zresztą, przeniesienie opieki nad marką miało już miejsce w przypadku serii Halo i choć 343 Industries stworzyło dobrą grę, to nie udało im się utrzymać na dłużej fanów serii w trybie multiplayer. Czas pokaże, jak będzie z Gearsami.

Robert Fijałkowski: Prowadzący podcast, entuzjasta dobrych fabuł, klimatu w grach i technologicznych detali. Możesz mnie znaleźć naTwitterze.

Komentarze (1)

  • Robert weź to nagrywaj to będę odpalał w tle do odsłuchu, a tak to nie chce mi się czytać. Dziękuję.

Przeczytaj też