X
    Kategorie: HotPADcast

PADcast #81 – Gamers gonna score

Rankingi, medale, rywalizacja – chleb powszedni gracza.

Coraz więcej produkcji próbuje przyciągać gracza na dłużej za pomocą rozmaitych mechanizmów rywalizacji. Mowa tutaj o wszelkiej maści rankingach, złotych medalach czy ograniczonych czasowo wyzwaniach. Dyskutujemy o tym, czy sprawdza się to w praktyce i co musi mieć dana gra, by warto było powtarzać w niej wielokrotnie te same etapy.

Nie mogliśmy przegapić także wielkiej, YouTube’owej afery, która znacznie uprzykrzy życie osobom pokazującym gry w tym serwisie. O co poszło, kto jest winny i co będzie dalej – o tym usłyszycie w odcinku.

W newsach najważniejszym tematem jest premiera Steam OS. Zgodnie z naszymi wcześniejszymi przypuszczeniami, daleko temu systemowi do miana rozsądnej alternatywy. Na sam koniec Dawid opowiada o Knight Lore – zbierał się do tego od 6 odcinków i w końcu mu się udało.

Co w odcinku?

  • 00:00:54 – Parafialne / ważne, ważniejsze, najważniejsze
  • 00:04:54 – Różności społeczności / nasza społeczność oraz Q&A
  • 00:20:11 – Temat tygodnia / gamers gonna score
  • 01:01:16 – Nie tylko o grach / jutubowa draka
  • 01:36:03 – Newsy / co się wydarzyło w minionym tygodniu
  • 01:57:20 – Zakurzony PAD / knight lore – zx spectrum
  • 02:02:54 – Premiery tygodnia / twd: drugi sezon 18.12


Robert Fijałkowski: Prowadzący podcast, entuzjasta dobrych fabuł, klimatu w grach i technologicznych detali. Możesz mnie znaleźć naTwitterze.

Komentarze (12)

  • No cóż, ja jestem dziwny i za przeproszeniem mam w dupie wszelkie rankingi i statystyki - a już najbardziej, te multiplayerowe. Nie powiem - fajnie jest czasami znaleźć się u szczytu tabelki w podsumowaniu rozgrywki w BF'ie czy innym CoDlecie, albo skopać tyłek znajomemu w wyścigu, ale gram głównie dla przyjemności. Wygrywam - fajnie, przegrywam - też fajnie, o ile sama rozgrywka sprawia mi frajdę. Nie widzę sensu męczenia jakiegoś fragmentu gameplayu tylko po to, aby powiększyć sobie e-przyrodzenie i zmienić parę cyferek na liście - zwłaszcza, że nastała chyba jakaś moda na staty niczym rozbudowany arkusz Excela. Kiedyś wystarczyła ilość zabić/zgonów plus ewentualnie ranga/poziom i człowiek wiedział z kim gra. Teraz od nadmiaru wszelakich wskaźników, liczników i innych danych liczbowych, można dostać co najwyżej sraczki ;)

    • Też ostatnio mam tak, że nie ważne czy przegrywam czy wygrywam to ważne abym się dobrze bawił. Może to wynika z tego, że jakoś ostatnimi czasy mój skill znacznie opadł i nie przywiązuję uwagi do rankingów. :P

    • Moim zdaniem przyjemność z gry przekłada się na statystyki. Bo jaki fun można mnieć z gry np: fps, statystyki, 2 zabitych 15 zgonów lub wyścigi, na 15 kierowców jesteś 12. Raczej nie ma nic przyjemnego w dostawaniu batów- yyy to znaczy dla mnie nie ma, nie wiem jak u reszty?

      • No cóż - zwyczajnie inaczej pojmujemy przyjemność z grania. Nie twierdzę, że nie lubię wygrywać (bo chyba każdy to lubi - nawet dziwni), ale jak dostaję po dupie, to nie robię focha, nie rzucam padem po ścianie (jak mój znajomy ostatnio) ani żadnej innej spiny w stylu "zaraz Wam k**wa pokażę" i "wszyscy oszukują" - po prostu przyjmuję do wiadomości, że są lepsi niż ja. Albo mają mniejszego laga w dłoniach ;)

          • Chyba tylko raz miałem taki mocniejszy wybuch agresji - jak męczyłem Decathlon'a na C64. Niestety, joysticka już nie dało się odratować i trzeba było wysupłać na nowy :p

        • Nie chodzi o to, że jak dostajesz baty to, żeby kur**wać lub rzucać padem. Tutaj chodzi o to, że gdy dostajesz baty, to raczej nie ma fun'u z gry. Jak nie bawi cię to co robisz, to odbijasz się od tej strefy. Ja to tak rozumiem. Wyjątkiem są praca i podatki, choć praca też może być przyjemna, no właśnie - może nie musi.

        • @Ollestern
          U mnie wygląda to nieco tak pośrodku. Główna przyjemność to przyjemność z samej rozgrywki, jednak są sytuacje,w których ta przyjemność jest niszczona przez przegrywanie, gdy:

          1. Wiem, że przegrałem nieuczciwie (np. przez wykorzystywanie przez graczy exploitów, czy też ogólnie błędy gry, a nie moje). Po prostu gdy przegram, to lubię wiedzieć, dlaczego tak się stało, i gdzie popełniłem błąd. W takim wypadku nie mam problemu z przegrywaniem

          2. Przegrywam cyklicznie z mega kretesem. Nie mam nic przeciwko byciu w środku tabeli, czy czasem zamykania "ogona". Nie ma jednak nic przyjemnego w graniu, gdy ostatni jesteś raz za razem, bez specjalnych widoków na poprawę sytuacji. Przykładem jest wejście na serwery jakiejś starszej produkcji, gdzie zostali tylko najbardziej zapaleni fani, którzy znają mapy na wylot i są w stanie sprzątnąć Cię, zanim w ogóle zorientujesz się, gdzie są.

          3. Przegrana lub wygrana wynika bardziej z farta, niż umiejętności. Wzorcowym przykładem jest tu seria Call Of Duty. Miałem okazję zagrać u znajomego w Black Ops i MW3. W obu przypadkach multi to był czysty los. Jako że mapki są malutkie, nieraz wszystko zależało od farta - czy to przeciwnik przypadkiem wyjdzie z jakiegoś korytarzyku na moich tyłąch, czy odwrotnie. Zero taktyki, zero myślenia, zero finezji, zero skilla. Okazało się, że mimo braku jakiegokolwiek treningu w tych grach, na kilkanaście rozegranych potyczek czasem byłem pierwszy (nie znając mapy, broni, nic!), czasem ostatni, czasem w środku stawki - totalny random. Wtedy przegrana irytuje, a zwycięstwo nie cieszy, bo wiadomo, że ani jedno, ani drugie nie zależy w zbyt wielkiej mierze ode mnie.

  • Rywalizacja jak najbardziej, ale nie z kroplówami, tak nazywam ludzi z czołowych miejsc w rankingach, kroplówka pampers taki do 20kg i ogień. To musi być rywalizacja z ludźmi w danej rozgrywce, nie ma znaczenia czy jest to ktoś o nicku, Mr kunta kinte, super hero czy gosia samosia. Ja jestem graczem raczej online'owym, i możliwość rywalizacji jest dla mnie ważna. Co do youtube i dziwnych akcji. Moim zdaniem youtube chce w jakiś sposób ograniczyć ten shitstorm bezwartościowych gameplay'ów, których i tak jest już w chu* do kwadratu.

  • Witam witam. Kolejny padcast z mila checia przesluchałem. Nie mam tylko czasu na komentowanie wiec wybaczcie moje ciche tygodnie :) Robert nie zastanawiaj sie tylko kupij GT6 i kierownice G27. Wlasnie siadam do tego zestawu pojezdzic z godzinke. Nowy model fizyczny zawieszenia i koła jest swietny, a reszta to stary dobry GT5. PS4 u mnie zbiera kurz - ile mozna grac w resoguna - od Killzona sie lekko odbijam - nie potrzebnie ustawilem poziom trudności normalny i teraz mecze sie z poziomami :) Za to demo fify nowej na ps4 calkiem przyjemnie mi sie grało - sam jestem zdziwiony poniewaz nigdy nie gralem w zadna z fif wczesniej (pilke ogladam tylko podczas mistrzostw wiec wielkim fanem nie jestem).
    Rywalizacja w grach? Owszem ale tylko z osobami ktore poswiecaja tyle czasu na gre co ja (np wiem ile gra znajomy i porownuje sobie z nim wyniki w War Thunder lub BF4). Porownywanie wynikow do ludzi ktorzy poswiecaja na gre 6h-12h dziennie w moim przypadku nie ma sensu.
    Steam Machines? Mowilem :) Sprawdzcie moje komentarze.
    Do nastepnego!

  • Z tego co pamiętam to SD posiadało bardzo fajny system rankingowy wśród znajomych. Ogólnie gra nie miała multi ale porównywała różne dokonania in game. Np: przejazd pod prąd ( długość ) itp itd...a tak to ja np: nie porównuje moich wyników z innymi. Nie ma to sensu. No chyba że dwie osoby grają po tyle samo godzin itp itd...ponieważ inaczej w 99% wygrywa ten który dłużej siedzi.

  • Tak, statystyki i rankingi są fajne dopóki ludzie nie zaczynają robić cudów na kiju z ciśnienia, że koniecznie muszą być na szczycie. Taki battlefield jest paradą ludzi grających na frag fx, myszkach, klawiaturach i nie wiadomo jeszcze czym. Nie wspominam o ustawkach i bustowaniu punktów, żeby mieć najlepsze statystyki. Nigdy nie zrozumiem jak ktoś może się cieszyć z punktów i statystyk zrobionych w ten sposób:). Sama bardzo się cieszę jak mi się zdarzy być najlepszą (bo to nieczęste okazje) tym bardziej jeśli gram na serwerze ze znajomymi, bo wiem, jaki poziom oni reprezentują. Lubię rywalizować z innymi, ale najwięcej frajdy mam właśnie z potyczek ze znajomymi. Zawsze jednak staram się zachować nerwy na wodzy i nie mam ciśnienia na zwycięstwo. Pewnie dlatego zawsze się cieszę jak mi się ono przytrafi.

Przeczytaj też