X

Przygody Tima Schafera

Money, money, money…

Tim Schafer zalicza się do specyficznych osób – takich, którzy są bardziej rozpoznawalni niż samo studio. Na swoją sławę zapracował sobie pracą w Lucas Arts, które w latach 90. oferowało gatunkowi przygodówek wszystko co najlepsze. Założenie własnego studia zaowocowało stworzeniem uwielbianego do dziś Psychonauts, chociaż dobra passa Schafera skończyła się bardzo szybko – Brutal Legend cierpiało na kryzys tożsamości, a gry takie jak Stacking czy The Cave choć poprawne, nie miały w sobie magii dawnych przygodówek.

Pokłady kreatywności Tima Schafera zdawały się już wyczerpywać, kiedy w głowie mistrza zaświtał misterny plan. A gdyby tak wykorzystać pieniądze fanów przygodówek  i stworzyć dzięki temu grę, na jaką akurat przyjdzie pomysł? Zauważcie, że gra nie miała nawet tytułu – zabawnie stworzony filmik podparty znanym autorytetem wystarczył, aby pieniądze same zaczęły wlatywać w monitor.

Warto również przypomnieć sobie obietnice, jakie złożył w lutym 2012 roku Tim Schafer i spółka. Za minimum 300 tys. dolarów (100 tys. miał kosztować film dokumentalny) zadeklarował stworzyć grę przygodową w zaledwie kilka miesięcy – pierwotny plan zakładał premierę w październiku 2012 roku. Wniosek nasuwa się jeden – to miał być niewielki projekt, który zakładał stworzenie prostej gry w krótkim czasie.

Olbrzymia popularność i zebrana kwota w wysokości 3,3 mln dolarów wyraźnie zmieniła zarówno sam projekt, jak i jego założyciela. Było jasne, że ukończenie projektu zajmie o wiele więcej czasu. Data premiery uległa zmianie i została wyznaczona na drugi kwartał 2013 roku.

Mijały miesiące, a o produkcji zrobiło się bardzo cicho. Sprawy uległy zmianie dopiero pod koniec marca tego roku, kiedy wreszcie poznaliśmy tytuł gry – Broken Age, pojawił się także jej teaser. Pierwszym objawem wskazującym, że dzieje się coś niedobrego była akcja Humble Double Fine Bundle, która odbyła się na początku maja. Gracze mogli za dowolną kwotę nabyć przygodówki od dewelopera, a po przekroczeniu określonej kwoty stawali się również wspierającymi projekt Broken Age. Przypomnę tylko, że poprzednią firmą, która uczestniczyła w akcji było bankrutujące THQ.

Sprawy nabrały rozpędu jeszcze pod koniec maja, kiedy Double Fine ruszyło z kampanią Massive Chalice, strategii turowej przeznaczonej na PC. Konto Double Fine zasilił dopływ gotówki w wysokości 1,2 mln dolarów. Tymczasem dziś dowiadujemy się, że pan Tim Schafer i spółka nie są w stanie ukończyć gry w odpowiednim czasie, gdyż skończyły się… pieniądze.

Założyciel Double Fine wpadł więc na genialny pomysł, aby podzielić grę na dwie części i wykorzystać kolejne narzędzie do zbierania pieniędzy – Steam Early Access, które umożliwia twórcom sprzedawanie niedokończonych produktów. Pierwsza część przygody pojawi się w styczniu 2014 roku, a zebrana kwota pozwoli na dokończenie gry, która w swojej ostatecznej formie ukaże się dopiero w 2015 roku.

Czy ktoś ma jeszcze złudzenia, że ta sprawa nie skończy się źle? Czy druga gra od Double Fine w ogóle powstanie? Co jeżeli pierwsza część Broken Age nie odniesie sukcesu sprzedażowego?

Koniec może być równie spektakularny jak początek. Ja na pewno nie zaufam człowiekowi, który całą swoją kreatywność wykorzystuje do wyciągania pieniędzy. Los Tima Schafera ponownie jest w naszych rękach i nie wiem, czy tym razem zasługuje na wyciągnięcie z opresji…

Robert Fijałkowski: Prowadzący podcast, entuzjasta dobrych fabuł, klimatu w grach i technologicznych detali. Możesz mnie znaleźć naTwitterze.

Komentarze (18)

    • generalnie uważam, że już bardziej nie mógł sobie przejebać...

      • Pytanie tylko, kto następny...

        Szkoda tylko, że przez to Schaferowe dymanko, najbardziej poszkodowani będą ci najmniejsi - przez co wiele fajnych pomysłów się po prostu zmarnuje...

        • tak jak mówiłem już kiedyś, na ks teraz acti i ea potrzebnie tylko i roczne eldorado zamienia się w totalne gówno... szkoda

          • Ciekawe czy sam Kickstarter jakoś na to zareaguje i zmieni wreszcie reguły finansowania, czy zwyczajnie oleje sprawę - ale pewnie to pierwsze bo szkoda odcinać sobie dopływ fresh $$$...

          • Z jednej strony masz rację, ale z drugiej to niestety właśnie te nazwiska przyciągają ludzi na Kickstartera - jak to powiedział Chmielarz: "gdyby nie oni, to wszyscy w d**ie mieliby Kickstartera". Niestety - trafił w sedno...

            Mam tylko nadzieję, że większość przejrzy na oczy i odpowiednio podziękuje Timowi - chociażby portfelem...

          • szybkie i proste pytanie - kto będzie decydował czy ktoś się nadaje do wjazdu? jakie będą kryteria?

          • decydenci z KS, wyniki finansowe firmy za ostatni rok fiskalny...
            powinno być tak jak z przyznaniem kredytu, weryfikacja proste jak drut ale włodarze KS nie odetną sobie dopływu czystej mamony, i tak oto szczytny cel można odwiesić w kiblu na gwoździu...

          • też bez przesady kickstarter widzę jako miejsce gdzie ludzie przychodzą z ciekawymi pomysłami, projektami i prezentują idee ludziom - a ci jeżeli uważają za godny zainteresowania - wykładają kasę... jeżeli ludzie uznali, że ufają Timowi i chcą mu przekazać swoje pieniądze to ich sprawa!

          • ok, też tam pójdę w takim razie i obiecam gruszki na wierzbie, a potem spierdolę ;) nikt mi nic nie zrobi :D

          • Ale przecie ludzie dokładnie wiedzieli na co wpłacają pieniądz - w umowie KS nie ma nigdzie, że twórca musi wywiązać się z obietnicy - po mimo tego ludzie wpłacali - ich rozum ich portfel ;) Tim nie dotrzymał obietnicy i to nie ładnie z jego strony, może z chciwości może ze złego zarządzania firmą - w końcu Double Fine nie za dobrze się miało, nie ;)

  • A moim zdaniem cały ten hejt jest zupełnie nieuzasadniony. Powiedzmy sobie wprost - Tim był prekursorem. nie wiedział, ile może zebrać, więc zaplanował wszystko na 400 tyś. Nie śniło mu się najpewniej, że może zebrać ponad 3 mln. Nikt nie myślał o czymś takim, jak stretch goals. Dalsze wypadki to była totalna prowizorka - obiecywanie coraz więcej, wyliczając budżet codziennie. Takie budżety często tworzy się tygodniami, on miał na to godziny/dni.
    Tak więc wieszanie psów uważam za nieuzasadnione.

    A co do decyzji, która podjał: nikt nie wziął pod uwagę, że zrobił to, co jest najkorzystniejsze i najuczciwsze dla graczy w tej sytuacji. Gdyby znalazł wydawcę, zaprzeczyłby wszystkiemu, czym stoi Kickstarter. Gdyby zrobił drugą zbiórkę, zniszczyłby zaufanie fanów. A tak zrobił coś, co z jednej strony da szybszy dostęp do gry graczom (plus), a jednocześnie pozwoli mu zarobić dodatkowe pieniądze, nie okłamując graczy (żadni wydawcy czy dodatkowe "żebractwo" - znowu plus).

    Tak więc imho cały ten hejt jest zupełnie nie na miejscu. Co innego, gdyby podobna sytuacja miała miejsce z Project Eternity czy Tormentem (czyli wtedy, gdy twórcy już zdawali sobie sprawę, ile mogą zebrać, i mogli z wyprzedzeniem zaplanować stretch goal'e).

    • No sorry, ale Schafer to nie śnieżynka w branży - nawet mimo bycia prekursorem na Kick'u, więc mówienie o jego niewiedzy nijak tutaj nie pasuje. Zresztą, zrozumiałbym to gdyby zamiast założonej kwoty zebrali 50-100% więcej - ale oni dostali ponad 3 miliony...

      Poza tym - jeszcze nie skończyli jednego projektu na który rzekomo zabrakło im kasy, a już został sfinansowany kolejny - Massive Chalice. Ciekawe, czy i w tym wypadku, za jakiś czas usłyszymy błagalny apel Tima o kolejny zastrzyk gotówki...

      • Właśnie fakt, że zebrali nie 50-100% więcej, ale ZNACZNIE więcej, działa na niekorzyść twórców. Sprawił, że w bardzo krótkim czasie musieli oszacować, o ile większy produkt mogą stworzyć. A to wymaga czasu - czasu, którego nie mieli, bo z każdym dniem gracze oczekiwali od nich kolejnych deklaracji, co zrobią dodatkowo. I nic tu nie pomoże bycie weteranem - takie decyzje to nie kwestia krótkiej analizy "na gorąco" w głowie. A tylko na taką sobie mogli pozwolić.

        • Tim dokładnie wiedział o ile może rozbudować projekt za te 3m. Jeśli jednak naprawdę nie miał pojęcia, to mógł ukończyć tak jak było w pierwotnym założeniu i wydać DLC już na chłodno, gratis dla tych co finansowali projekt na ks i płatnie dla reszty. I jestem pewien, że gracze nie mieliby nic przeciw. Wilk byłby syty i owca cała, ale jak widać tego wilka nic nie nasyci. Pazerny kutafon.

        • Mogli zwyczajnie zrobić taką grę jaką założyli od początku, a dodatkowe pieniądze przeznaczyć na jej kolejne części - zamiast tego wybrali bezmyślne pompowanie balonika z pomysłami i obietnicami, bo dmuchający dostał przypadkowego powera - jeśli tak ma wyglądać Kickstarter, to ja dziękuję - wolę kupić produkt w sklepie, po jego ukończeniu...

  • Jak to ktoś podsumował całą sprawę: 'Tim is one of those guys with great ideas and a real passion for making games, he just suffers from Molyneux syndrome.'

    Z kickstarterów znanych devów jako pierwszy niedawno pojawił się Larry Reloaded - no i mamy dokładnie to co zapowiadali - jak widać da się. Na 25 lipca ma być kickstarterowy Shadowrun Returns.

Przeczytaj też