X
    Kategorie: VlogWideo

Piątkowe Vlogi #01 – Spotify vs CD

Początek kolejnej serii – tym razem będzie vlogowo.

Trochę czasu minęło od mojego ostatniego vlog’a i wydaje mi się, że czas powrócić do tego i trochę odświeżyć temat! Co powiecie na cotygodniowe vlogi poruszające tematy nie tylko growe?

Zaczniemy od tematu, który jest dla mnie obecnie najbardziej aktualny, czyli jak usługi do streamingu muzyki jak Spotify, Deezer zmieniają nasze podejście do słuchania muzyki i co osobiście mi w tym nie pasuje. Nic innego mi nie pozostaje, jak zaprosić Was do oglądania i nie zapomnijcie napisać – co Wy w tym temacie myślicie?

Dawid Maron: Koleś który widzi słabo ale słyszy za dobrze, w dodatku ogromny fan gier niezależnych. Jestem też na Twitterze i .

Komentarze (9)

  • Pomimo, iż rozumiem, iż kupowanie, tudzież kolekcjonowanie płyt ma swój niezaprzeczalny urok, to jednak myślę, że to na czym koncentrujesz się w swojej wypowiedzi - czyli, problem "przybytku" od którego głowa może zaboleć - może zaistnieć na samym początku korzystania ze Spotify (czy innych tego typu usług). Po prostu, jest tego tyle, że chciałoby się ogarnąć wszystkiego, jak najwięcej - ja sam miałem tak, że zacząłem szukać moich ulubionych wykonawców i albumów, i rzeczywiście, trochę się skakało z płyty na płytę. Inną kwestią jest to, ile czasu poświęcasz na słuchanie muzyki. Ja, z racji znacznej ilości czasu, który muszę poświęcić na podróż do i z pracy mam około półtorej godziny dziennie, które mogę poświęcić tylko i wyłącznie muzyce. Dlatego zjawisko przeskakiwania z albumu na album, nie kończąc uprzedniego u mnie nie występuje. Zawsze daję nowym wykonawcom szansę, przesłuchując ich albumy po kilka razy, nawet jeśli któryś nie podejdzie mi za pierwszym razem. Chodzi mi o to, że to, czy ktoś potrafi się "nacieszyć" muzyką niekoniecznie wynika z tego, jakim sposobem doń dociera. Mniemam, że z czasem pierwszy szok obfitości minie i u Ciebie, może wtedy bardziej przychylnym okiem będziesz spoglądał na Spotify. To znaczy słuchał...

    Inna sprawa, Spotify daje nieskończone możliwości eksploracji ulubionych gatunków muzycznych, tudzież poznawania nowych. To naprawdę rozszerza horyzonty, i porównanie do MTV (choć rozumiem, że nie było to w najbardziej negatywnym kontekście powiedziane) jest nieco krzywdzące. Ja, przyznam się, że po dwóch miesiącach korzystania z tego serwisu, poczułem się, jakbym wyrwał się z muzycznego getta, w którym na własne życzenie przez bardzo długi okres tkwiłem. Ba, myślałem, że nic w muzyce nie jest w stanie mnie porwać, zaskoczyć, zainteresować. I Spotify uświadomiło mi, jak bardzo się myliłem. Pamiętać jednak należy, że aplikacja desktopowa rozwija skrzydła dopiero po dodaniu wtyczek, przy ewentualnym powiązaniu z kontem na LastFm. Wbudowane rekomendacje działają moim zdaniem średnio, dlatego pozwolę sobie polecić kilka wtyczek, które - nie będę ściemniał - porządnie dały wiatru w moje muzyczne żagle (ech, melancholijny nastrój mi się załączył przy tym deszczu piątkowym...).

    1. Filtr - wtyczka, która generuje playlisty w oparciu o słowa kluczowe, tudzież tagi. W polu wyszukiwania wpisujemy, na przykład, nazwę swojego ulubionego wykonawcy lub... wydarzenia. W przypadku tego drugiego, mogą to być, na przykład, hm, urodziny, Gwiazdka, czy Dzień Matki ;-) Aplikacja wygeneruję listę utworów artystów grających podobną do wyszukiwanej muzykę, w oparciu o takie detale, jak jej gatunek, wokalistę (wokal kobiecy lub męski...), i tak dalej. Będzie to około 30 utworów, czyli mniej więcej tyle, co dwupłytowy album. Chcemy zróżnicowania? W polu wyszukiwania wpisujemy więcej niż jeden tag - można mieszać Kreatora z Johnatanem Wilsonem, albo The Pierces z Marina and the Diamonds ;-) Ponadto, po podpięciu do Facebooka mamy interesującą opcję wygenerowania playlisty w oparciu o to, czego słuchają Twoi znajomi (nie tylko ci, którzy korzystają z Spotify). Nie będę wyliczał ile doskonałych utworów i świetnych wykonawców odkryłem - aplikacja genialna w swej prostocie. Minus? Jeden, wyszukiwarka koncentruje się na, tak zwanych, największych przebojach artystów, którzy pasują do klucza wyszukiwania, więc po przesłuchaniu składanki, warto eksplorować poszczególnych wykonawców na własną rękę.

    2. Sifter - aplikacja podobna w działaniu, ale bardziej, że tak powiem doraźna. Tworzy krótką playlistę (9 utworów) na bazie aktualnie słuchanego kawałka. Czym się sugeruje? Domyślam się, że tagami. Jest o tyle fajna, że pozwala szybko znaleźć podobne do bieżącego utworu - który "wpadł nam w ucho" - piosenki.

    3. SwarmFm - używam tego zamiast wbudowanej aplikacji, do sprawdzania, jakie nowe albumy interesujących mnie artystów i z gatunków, które lubię, się ukazały. Rekomendacje są tu dużo bardziej trafne, poza tym sprawia wrażenie bardziej przejrzystej i wygodniejszej. Ponadto daje dobry "ogląd" na to, czego ostatnio słuchaliśmy najwięcej - pozwala to przypomnieć sobie o muzyce, którą założyliśmy sobie, że kiedyś będziemy musieli lepiej się "przyjrzeć".

    4. Tunigo - absolutne mistrzostwo świata, że się tak wyrażę. Tym razem nie jest to generator playlist, ale przeglądarka tysięcy gotowych list odtwarzania, posegregowanych według masy kategorii. Głównym założeniem jest chyba danie możliwości doboru muzyki do nastroju, choć jest to tylko jeden z wielu "ficzerów". Poza wyborem między listami opartymi o, tak zwany, "mood", mamy tu liczne składanki tematyczne i gatunkowe. Naprawdę jest w czym wybierać. Gdyby z podjęciem decyzji było trudno, aplikacja wbudowany ma system rekomendacji w oparciu o historię przesłuchanej przez nas wcześniej muzyki. Dla mnie, absolutna bomba. Powiem tak - tydzień zaczynam od wyboru kilku list, innej na każdy dzień. Dzisiaj piątek, więc... "mood" i "happy" ;-)

    To chyba tyle. Pewną niedogodnością jest to, że aplikacje mobilne są tych wtyczek pozbawione. Nie jest to większą przeszkodą - listy generujemy i wybieramy na desktopie a one ładnie się synchronizują ze smartfonem i voilà!

    Tak więc, Pawle, pokombinuj może trochę, daj Spotify szansę, by Cię zauroczyło. :-)
    Pozdrawiam!

    • Dzięki wielkie za taki komentarz, jeszcze nie korzystałem z aplikacji i sprawdzę kilka twoich rekomendacji. Mi dosyć opornie idzie tworzenie playlist, bo człowiek chciałby wszystko jeszcze raz przesłuchać, a nie tylko skakać po płytach i dodawać do playlist.

      • Naprawdę warto tego spróbować. Mnie już na początku Spotify zauroczyło, ale przede wszystkim ogromem bazy. Prawdziwego "boosta" jednak dały mu wyżej opisane wtyczki. Kompletnie nowy wymiar dobierania utworów i odnajdywania nowych rzeczy. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich :-)

        • sprawdzę, dam szansę tej usłudze ;) ja zbytnio lubię plastikowe pudełka, żeby zatopić się tylko w spotify...

          • Ale to wynika też głównie z Twojego podejścia - wiemy, że wolisz kolekcjonować tradycyjnie wydawane rzeczy. Ja już od dawna przestałem, kierując się względami praktycznymi i wygodą - czy to chodzi o muzykę, gry, czy eBooki. Dlatego cieszę się, że pojawiła się sensowna i legalna możliwość obcowania z jedynym medium, jakiego mi do tej pory brakowało w tym cyfrowym zestawieniu. No, może jeszcze gdyby tak do Netflixa polskie napisy chociaż dodawali, byłbym w niebie. :-)

          • Jak wejdzie Netflix do polski to będę wniebowzięty :D. Również się cieszę, że Spotify się pojawił w Polsce, a będzie tylko lepiej. W dniu premiery jakiejś płyty legalnie sobie posłuchasz całego krążka, często jeszcze zanim trafi do oficjalnej sprzedaży w Polsce.

  • O, i fantastycznym zbiegiem okoliczności Rockstar udostępnił OST ze wszystkich gier z serii Grand Theft Auto również na Spotify. Albumy ładnie posegregowane według stacji radiowych z gier. Miły gest ze strony R* (zważywszy na to, że w normalnej dystrybucji za albumy kazali - i nadal każą - sobie słono płacić).

    • Przed premierą GTA V, będzie się pojawiać takich "prezentów" coraz więcej - marketing czyni cuda ;)